Zdecydowanie wpisy będą po Polsku bo będzie szybciej.
No dodrze, szybkie podsumowanie dnia wczorajszego.
Nie było szoku :) a czytając wcześniej o Japonii a zwłaszcza o Tokyo wywnioskowałem, że dla europejczyka pierwsze wrażenia jakie się pojawiają to przytłoczenie ruchem i hałasem. Nie odniosłem takiego wrażenia … owszem jest trochę głośniej zwłaszcza na stacjach kolejowych gdzie wszechobecne są różne dźwięki począwszy od gongów po muzykę ale nie są one na tyle głośne, żeby drażnić. Po chwili przestaje się zwracać na to jakąkolwiek uwagę. Może być też tak, że jak ktoś mieszkał przez 30 lat w Krakowie na skrzyżowaniu Dunajewkiego i Karmelickiej to żadna metropolia głośniejsza nie będzie ;)
Komunikacja kolejowa robi wrażenie. Sama ilość linii w Tokyo jest oszałamiająca i ogarnięcie tego na pewno zajmie trochę czasu. Dworce potrafią mieć po kilka poziomów i chwile zajmuje dotarcie z jednej kolejki do drugiej na szczęście opisy linii są nie tylko po japońsku :)
Niestety spóźniliśmy się na kwitnienie wiśni … w tym roku było odrobinę wcześniej, nic na to poradzić się nie da niestety. Na tym zdjęciu widać, że większość płatków już opadła:
Pozostały nieliczne jeszcze drzewa, na których kwiatostan jest w całości.
Fotograficznie też pech bo zanim dojechaliśmy do parku to słońce zaszło i z tego co widać na prognozie pogody wyjdzie (z małą przerwą) dopiero w przyszłym tygodniu. Cóż, taki mamy tu klimat ;) Trzeba będzie improwizować z robieniem zdjęć w deszczu. Wyruszamy w miasto!