Miałem wczoraj wrzucić zdjęcia i wcześniejszy wpis ale w Magome gdzie przyjechaliśmy był problem z internetem … tzn dostęp był ale ze względu na niemożliwość odebrania hasła, które zostało wysłane na maila nie mogłem się połączyć. Niby jak można odebrać maila z hasłem nie mając dostępu do internetu … kwadratura koła…
Magome jest starym miasteczkiem na starożytnym szlaku łączącym Edo (Tokyo) i Kyoto. Część tego szlaku można przejść pieszo co też uczyniliśmy zaraz po przyjeździe. Spacer ok 10 km w jedną stronę przez wsie, pola, lasy … Piękne krajobrazy, spokój, cisza. Z tej strony szlak jest łatwiejszy bo więcej się schodzi niż podchodzi. Po drodze turyści mają do dyspozycji przystanki gdzie można odpocząć pod dachem i napić się gorącej herbaty. Nie są to jednak schroniska w naszym rozumieniu bo nie oferują miejsc noclegowych .. na tak krótkim odcinku to nie miałoby sensu. Po drodze co jakiś czas wiszą dzwony, które służą do … odstraszania niedźwiedzi! Nie wiem ile w tym funkcji praktycznej a ile tylko tradycji … nie zgłębiałem tematu ale dzwoniłem na wszelki wypadek ;) Po przejściu szlaku powrót do Magome autobusem ale też trzeba zwrócić uwagę, że ostatni autobus w dzień powszedni odjeżdża o 16:40 (!) … potem pozostaje powrót szlakiem lub taksówką.
Cały szlak ma długość ok 60 km i można oczywiście zaplanować przejście całości zatrzymując się i nocując w miasteczkach po drodze takich właśnie jak Magome. Noclegi trzeba jednak wcześniej zarezerwować a do dyspozycji są właściwie tylko ryokan’y (tradycyjne domy), w których śpimy tradycyjnie na matach. Wersja dla turystów z kontynentu przewiduje dodatkowe miękkie materace na materacach normalnych ;) Jest jeden problem, nasz ryokan oferował wspólne łazienki czyli prysznic w wersji więziennej … trzy stanowiska w jednym pomieszczeniu i zero prywatności. Jak komuś to przeszkadza (jak mnie) powinien się wcześniej upewnić w temacie łazienki. My tego nie zrobiliśmy bo się tego nie spodziewaliśmy i nie pojawiła się ta informacja nawet w momencie rezerwacji na booking.com Kolejne doświadczenie :)
O jedzeniu planuję osobny wpis bo wrażeń i spostrzeżeń jest sporo powiem tylko, że w ryokan mieliśmy smaki tradycyjnej japońskiej kuchni w wersji domowej i do tego momentu sądziłem, że to co próbowaliśmy do tej pory było znakomite. Jak przyjadę do domu i moja waga będzie taka sama jak przed wyjazdem, uznam to za pierwszy cud pod Fuji.
W zasadzie powoli żegnamy się z Japonią. Jedziemy shinkansen’em do Tokyo gdzie spędzimy ostatnie dwie noce (też w ryokan) bo w poniedziałek rano udajemy się już na lotnisko. Za szybko czas minął …