Rzym – podsumowanie.

Leciałem do Rzymu z wielkimi oczekiwaniami a jak to wypadło w konfrontacji z rzeczywistością?

Zacznijmy jak zwykle od pozytywów. 

Zabytki są spektakularne i to zdecydowanie trzeba zobaczyć na własne oczy. Trzeba stanąć pod Koloseum żeby ocenić jego wielkość, zrobić pieszo kilometry po wzgórzu Palatynu żeby ocenić jego powierzchnię i zobaczyć akwedukty żeby zrozumieć czym było imperium Rzymskie i co wtedy osiągnięto z inżynieryjnego i architektonicznego punktu widzenia. Jak już ogarniemy te dwa elementy to dołóżmy trzeci czyli sztukę bo każdy budynek, każdy element budynku został wykonany z niewyobrażalnym przywiązaniem do detali … i to wszystko na początku naszej ery czyli I – II wiek. Tych wrażeń nie przyswoimy z cudzych opowieści, trzeba je zdobyć samemu. Z ciekawostek warto wejść do Domus Aurea (fon: oria) z jednego konkretnego powodu otóż w trakcie zwiedzania w jednym z pokoi jest prezentacja w wirtualnej rzeczywistości (VR), na której zobaczymy jak wyglądał cały kompleks. Grafika może nie jest idealna ale i tak cała wirtualna podróż robi spore wrażenie. Szkoda tylko, że ta prezentacja nie jest na samym początku zwiedzania bo wtedy mielibyśmy lepsze wyobrażenie gdzie chodzimy i na które fragmenty posiadłości patrzymy.

Pod względem zabytków polecam Rzym po stokroć. Polecam go również kulinarnie. Jedzenie jest świetne począwszy od kawy a skończywszy na lodach ale trzeba też uważać gdzie się wchodzi i o której. To gdzie się wchodzi to można określić używając map i patrząc na rekomendacje i oceny czyli min 4 gwiazdki i min 400 wpisów. Oczywiście to nie jest zasada bo trafiłem do restauracji ocenianej na 4,2, usiadłem i czekałem trochę ponad 20 minut żeby ktoś przyszedł i przyniósł kartę … nikt się nie zjawił. Ostatecznie wyszło na dobre bo 300m dalej była restauracja Trattoria Da Enzo czynna od 12:30 i to był strzał w dziesiątkę! Mała restauracyjka z upchanymi stolikami ale jedzenie znakomite, ja miałem przyjemność jeść Rigatoni Carbonara, dodam, że to oryginalne z jajkiem a na deser Tiramisu di Enzo i oczywiście espresso. W takich miejscach trzeba być tuż przed otwarciem w przeciwnym wypadku ryzykujemy stanie w kolejce przed restauracją w oczekiwaniu aż zwolni się stolik. 

Samych plusów i zachwytów nie będzie bo życie nie jest perfekcyjne … tu się opisuje jak jest ;)

Ruch uliczny jest tragiczny! Nikomu niech nie przyjdzie do głowy wynajmowanie auta i podróżowanie w ten sposób po Rzymie. Korki w tygodniu są koszmarne, nie ma gdzie zaparkować a podejście do przepisów mówiąc delikatnie jest umowne. Najlepiej ten model opisano w jednej scenie filmu „Pod Słońcem Toskanii”:

„Zielone znaczy: avanti, avanti!
Żółte jest do dekoracji
Czerwone to tylko sugestia”

W punkt! Optymalny środek transportu to tramwaj i metro a gdyby komuś przyszedł do głowy np rower to nie polecam w związku z tym, że też jednak uczestniczy w tym chaosie i nie ma strefy zgniotu ani poduszek. 

Ile razy przechodziłem przez jezdnię żaden kierowca przed przejściem się nie zatrzymał, trzeba wejść na ulicę, najlepiej z zamkniętymi oczami ;) i wtedy kierowcy zaczynają zwalniać … choć ci na skuterach potrafią przejechać prawie po piętach. Trzeba bardzo uważać. Momentami miałem wrażanie, że ruch jest większy niż w Tokyo choć to wyłącznie wrażenie spotęgowane chaosem, z którym mamy do czynienia.

Miasto jest niestety zaśmiecone co ujmuje mu uroku ale przy tej ilości turystów służby nie nadążają ze sprzątaniem choć widać, że się starają. Najgorzej pod tym względem było w Watykanie (!!) Nie siedzi się przyjemnie na kawie jak widać porozbijane butelki po piwie, butelki po mineralnej lub papiery pod nogami. Może inni nie zwracają lub nie chcą zwracać uwagi na takie rzeczy ja niestety zwracam. 

Jeszcze słowo na temat używania statywu. W większości miejsc nie ma zakazu, nawet wewnątrz Koloseum czy w kościołach ale np w Altare della Patria (Ołtarz Ojczyzny) nie wolno używać statywu nawet na schodach przed wejściem. Tłumaczenie jest jak zwykle absurdalne czyli jak masz statyw to robisz zdjęcia profesjonalne i nie wolno – kropka. Do Kaplicy Sykstyńskiej nie wolno nawet wejść ze statywem …

KaplicaSykstyńska

Ciekawe czy Ci, którzy wymyślają takie przepisy otworzą kiedyś oczy.

Na koniec taka historyjka … lotnisko w Rzymie (Fiumicino), godzina po 7 rano, jeszcze nie ma kolejki przy bramce, wszyscy zaspani przemieszczają się jak zombie przejmując się bardziej brakiem espresso niż tym co zgubili na security check … nagle rozlegają się dźwięki fortepianu. Z początku sądziłem, że to z jakiegoś sklepu dochodzi myzyka ale jednak brzmiała zbyt naturalnie. Okazało się, że przy sąsiedniej bramce stał fortepian i jeden z podróżnych postanowił umilić sobie i innym czekanie i zaczął grać …! Nagrałem fragment koncertu, który zamieszczam poniżej. To jednak nie koniec opowieści. Do boardingu już blisko, a że to Easy Jet więc uformowała się spora kolejka do bramki. Starszy pan skończył grać otrzymując gromkie brawa ale okazało się, że stanął na końcu tej kolejki i aż się za głowę złapał. Smutno mi się go zrobiło więc poszedłem do obsługi bramki i poprosiłem aby zorganizowali mu speedy boarding. 5 minut później stał już w priority line :) Tyle mogłem zrobić w ramach podziękowania za wspaniały koncert (prócz braw) … o czym się nie dowie ale na pewno zrobiło mu się miło, że ktoś o nim pomyślał.

Rome

Rome

Tuscany

If you start looking for information about the region on the web you’ll end up with tons of articles describing Tuscany as a lyrical with postcard-perfect landscapes, sensational food, great wines, living history … etc. and people writing those things are probably right. However from my point of view those articles were written by people who fell in love with Tuscany like us with Provence or … they haven’t been elsewhere. Of course there are also promotional articles but put those aside. I see Tuscany quite differently … it just somehow does not add up to that description … except history which is undeniable.

Tuscany

I was planning to see Tuscany for a long time but we were usually ending up in Provence because firstly it’s closer (from Switzerland) and secondly we fell in love with it at first sight. It did not happen in Tuscany. No love … not even fascination. We drove from west to east and from north to south making about 1000 km in total trying to find the magic, postcard-perfect landscapes and sensational food. And we failed.

The biggest disappointments was food … yes you’re reading it correctly. That was pretty shocking but it seams that there is much more true in Dario Costagno’s book than he probably planned to unveil. He was joking about american tourists who dared not to try Italian pizza saying that the best one is in US. Ok, maybe for a week eating in different places, in different cities and villages we didn’t have luck … right. It’s not only pizza, it’s also pasta, lasagne and few others which we couldn’t wait to try, they all lack something. Pasta was mostly overcooked, lasagna was lacking taste, pizza was or dry or too oily. I don’t know, maybe they are prepared for not demanding tourists who are satisfied just by the fact that they eat in Tuscany. One thing has to be pointed, Italy has astonishing basic food (basics) like ham, cheese, sausages, jams, bread … ice cream! We ate it on breakfasts (except ice cream), we were buying it in local shops to have something for late snack and we took few goodies back home. This is the food from Italy I want to remember, this is the food from Italy I love! However special recognition goes to coffee which is extraordinary, beyond measures! And I mean it!

Coffee&IceCream

I’ve been in many countries including Dominican Republic where coffee was also excellent but Italy sets here a benchmark which is unbeatable … for now.

Tuscany

Photography. Here is the problem I’ve been planning to write about for some time now and I will do it eventually but not in this entry. The problem, shortly, is what I call it the „right moment”. When traveling to foreign country you are dependent on free time which determines everything else regarding travel including the time of the year which may not be favorable from the photographic point of view. This is exactly what happened this time, weather was simply put awful. Regardless the „wrong photo moment” I wasn’t impressed with what I saw anyway. Of course on those few photographs you can recognize typical Tuscany landscapes but do not expect they cover whole region which is not that small – about 23.000 km2. To actually find them you have to know exactly where to go, have a guide to drive you there, spend at least two weeks driving every road … or just be lucky. And here is the problem because in Provence you do not need to look for anything, you just stop the car anywhere in a countryside, take a camera and the only problem you encounter is in which direction to point it. Ok, maybe I do exaggerate a bit but still there is huge difference between those two regions. While Provence almost everywhere looks like on photographs found on the web, Tuscany looks like it occasionally. So if you plan to visit it and you are not a professional travel photographer I do recommend to choose wisely your destinations and time when you arrive there.

Tuscany

If you travel through Tuscany by car be extra careful because roads tend to be narrow and most of residents cut corners driving very fast. Speed limits are in general rarely respected. This reminds me a scene from the movie „Under the Tuscan Sun” where Marcello was explaining how traffic lights work: „green means avanti, avanti, yellow is a decoration and red is just a suggestion” Of course no-one is driving on red but there is a noticeable nonchalance behavior which in rare cases can cause problems.

Tuscany deserves another approach and this time definitely in summer but when it’ll happen I do not know. Next two years are more or less planned … and just to give a hint in proper order: Normandy and Brittany, fjords in Norway, Sweden and back to Japan :)

This is the last time I’m writing after travel … My bad, never happen again!

Tuscany day 6 and last

Tuscany day 5

Tuscany day 4 … rain continues.

Tuscany day 3 … in rain.

Tuscany day 2