Wczesna pobudka, śniadanie, kanapka na drogę plus oczywiście kawa i w drogę. Dojazd na drugą stronę jeziora pod samą granicę z Francją zajmuje ok 50 minut, to ok 55 km. Z miejscowości granicznej Saint-Gingolph trzeba się jeszcze wspiąć do góry bardzo wąską górską drogą, na tyle wąską, że po drodze są mijanki. Najdalej da się dojechać do Le Grand Pre bo dalej już są zakazy.

Spotkałem wczoraj bardzo sympatyczną panią, która opowiedziała kilka ciekawostek między innymi to mikro jeziorko, które widać na powyższej mapie jest okresowe czyli praktycznie znika w lecie po roztopach.

Cały teren wokoło (co dziś sprawdziłem) jest bardzo podmokły, bez gumiaków praktycznie nie ma co wchodzić … woda powyżej kostek ;) Dowiedziałem się też, że szlak do jeziora Lovenay jest na razie zbyt niebezpieczny z dwóch powodów a mianowicie śniegu, który wciąż zalega powyżej 1500m oraz ryzyka lawin i osuwisk kamieni. Tak jak pisałem ostatnio na Facebook trek planuję dopiero w Lipcu. Dziś jednak poza błądzeniem po wąwozie rzeki La Morge podszedłem wyżej do granicy lasu (gwiazdka na mapie) żeby zobaczyć co widać … no i więcej pisał nie będę, sami zobaczcie! Już się nie mogę Lipca doczekać!
Nie jestem pewien jak będzie w lecie i w weekendy ale z tego co się dowiedziałem to dużo turystów tam nie przyjeżdża, jest spokój, cisza i przepiękne widoki … zdecydowanie warto się wybrać!