Jakby ktoś myślał, że w Polsce kwiecień to pogoda w kratkę to zdecydowanie powinien pojechać do Japonii. W ciągu jednego dnia mieliśmy słońce, ciepło, chmury, wiatr, zimny wiatr, pochmurno … Dziś pogoda się ustabilizowała… leje.

Jaka jest Nara? Turystyczna … bardzo turystyczna. Oczywiście świątynie są piękne, ogrody wspaniałe w tym botaniczny z wygłodzonymi rybami, jedzenie znakomite … ale to wszystko w kontekście pojawiającej się tandety dla turystów. Żeby ująć to w obrazek znany Polakom powiem, że główna ulica prowadząca do kompleksu świątyń to taka wersja naszych Krupówek. Uciekaliśmy z niej w boczne uliczki znajdując małe restauracyjki ze świetnym jedzeniem, sklepiki bez tandety i spokój.

Właśnie w jednej z takich uliczek znalazłem sklep z nożami i nie mówię tu o militariach tylko o nożach kuchennych robionych ręcznie. Sklepik malutki, z zewnątrz nie robi wrażenia. powiem więcej mało widoczny … dostrzegłem go właściwie kątem oka. Półki z produktami na wystawie wyglądały na bardzo stare, szyby przydymione … całość jakby zlewała się z otoczeniem, z samym budynkiem starając się pozostać w ukryciu. Na wystawie kilka przepięknych noży ale bez cen. Mając cały czas w pamięci ceny mieczy nie liczę na zakupy ale chcę zobaczyć na własne oczy i z bliska (może dotknąć) kilka co tu ukrywać dzieł sztuki. Wchodzę przez tradycyjnie odsuwane drzwi. Zapach starego pomieszczenia, starego drewna i odrobiny wilgoci. W sklepie właściciele, starsze małżeństwo … na pewno jeszcze pamiętają lata międzywojenne. Kłaniamy się sobie z uśmiechem. We wnętrzu gablotki z nożami, półki z pudełkami, w których zapewne szczelnie zapakowane są najcenniejsze wyroby. To co widać w gablotkach zapiera dech. Każdy z noży inny, każdy oznaczony ręcznie wykutym symbolem mistrza, który go wykonał. Mam wrażenie, że cofnąłem się w czasie, że widzę i czuję starożytną Japonię. Poprosiłem o pokazanie jednego noża, który podobał mi się najbardziej. Biorę go do ręki delikatnie, oglądam, ważę … jest sporo lżejszy niż się spodziewam. Wygrawerowane symbole, przepiękne ostrze i rękojeść. Pani w tym czasie podaje mi dwa kolejne. Nie mogę sobie odmówić, biorę do ręki każdy … ale odkładając pierwszy nie spuszczam go z oka. Nie wiem czy ten sklep był zaczarowany, magiczny, na mnie rzucono zaklęcie czy przeznaczenie przywiodło mnie w to miejsce … nie zastanawiam się dłużej, decyzja podjęta. Wyszedłem ze sklepu z przepięknie zapakowanym pudełkiem i mam pamiątkę z Japonii o jakiej nie marzyłem.

Zdjęcia będą ale nie prędko bo takie dzieło zasługuje na poważne traktowanie.