Magura
Magura
Magura

Plan wypadu był dość prosty: odwiedzić kilka wodospadów, zobaczyć Dolinę Śmierci i poszwędać się po leśnych drogach. A jak wyszło to już piszę.

Wodospady zaliczone aczkolwiek nie ma ich dużo. Jest Magurski jest kolejny w miejscowości Iwla i trzeci w Wisłoczku.

Na zdjęcia wodospadów, zwłaszcza Magurskiego warto się wybrać po intensywniejszym deszczu. Ja tego wyboru nie miałem skutkiem czego wodospad raczej przypomina nitkę ;) Jak widać na zdjęciach jeszcze wszystko w kolorach sepii. Co prawda oznaki wiosny są czyli pojawiły się bociany (w tym czarne) ale kolorów jeszcze nie ma. Jak mówią we wsi pod spożywczakiem, jeszcze ze trzy tygodnie. Gdzieniegdzie w lasach i przy drogach jeszcze leży śnieg a ostatniej nocy sypnął świeży i za oknem rano było biało. Takie przypomnienie starego przysłowia, że w Marcu jak w garncu.

Kolejnym przystankiem miała być Dolina Śmierci czyli rejon rzeki Iwielki, gdzie na początku Września 1944 toczyły się ciężkie walki oddziałów pancernych Armii Czerwonej i Wehrmachtu. Na mapach Google można zobaczyć zdjęcia wraków czołgów w polach … niestety na dzień dzisiejszy wszystkie zostały wywiezione do muzeum a liczyłem, że może coś zostało. Nie znalazłem jednak nic, zresztą zapytany mieszkaniec potwierdził, że nic już nie ma.

Szukanie czołgów przypomniało mi, że lubię ruiny i opuszczone miejsca więc po konsultacji z mapami obrałem kierunek najpierw na miejscowość Falejówka gdzie stoi opuszczony dwór z XIX wieku

Dwór Falejówka
Dwór Falejówka

aby zaraz potem kierując się biegiem Sanu dotrzeć do miejscowości Dąbrówka Starzeńska gdzie na wzgórzu stoją ruiny zamku. Więcej o jego ciekawej i nomen omen burzliwej historii przeczytacie na tej stronie

Wracając powoli drugą stroną Sanu trafiłem na opuszczony kościół z 1905 roku. Co prawda z daleka było widać, że na drzwiach jest kłódka ale po bliższej inspekcji okazało się … że nie jest zamknięta!

Był jeszcze zamek Kamieniec ale zamknięty na okres zimowy więc nie dało się wejść do środka. 

Zamek Kamieniec
Zamek Kamieniec

Z ciekawostek znalezionych zupełnie przypadkiem bo nie przepadam za takimi miejscami to Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku czyli potocznie skansen. Pięknie odrestaurowane budynki, również w środku, ogromny teren i spora różnorodność zabudowań w tym stary szyb wiertniczy oraz stare maszyny. Brakło tylko zieleni aby dopełnić doznania wizualne ;)

Na koniec odrobinę o tematach kulinarnych. Przy tym szwędaniu się po okolicach trafiłem na Dwór Kombornia, odrestaurowany w 95% bo z tego co widać pozostał ostatni budynek. 

O samym dworku pisał nie będę bo to możecie dowiedzieć się z ich strony, no hotel, spa, basen, park … i restauracja! Ja o tym ostatnim bo to mnie rozłożyło, kolokwialnie mówiąc, na łopatki. Dużo naklejek na drzwiach w tym kilka Gault&Millau co już powinno sygnalizować, że jest zdecydowanie wyżej przeciętnej! Oczywiście jest to opinia na podstawie jednego zestawu czyli przystawka, główne i deser ale to co pokazał szef Marcin Majchrzak było spektakularne. Każdy składnik potrawy sam w sobie był znakomicie przygotowany zachowując swój smak lub właściwą strukturę a całość komponowała się w feerię doznań smakowych oraz wizualnych. Topinambur, szparagi, polędwica z jelenia a „nawet” grzyby potrafiły wzbudzić mój zachwyt. Na szczególną uwagę zasługuje sernik a raczej wariacja na temat sernika, która zaskakuje nie tylko kształtem i smakiem ale też strukturą „elementów” składowych. Ciężko jest pisać ogólnie a nie chcę psuć niespodzianki bo zachęcam i gorąco polecam to miejsce nawet jeśli będziecie musieli nadłożyć drogi!

Tyle na ten moment bo jestem pochłonięty przez kolejne projekty fotograficzno-rzemieślnicze ;) Co niedługo? Chwila w Alzacji, być może Paryż no i na pewno powrót na Kungsleden. A w tzw międzyczasie Alpy bo trzeba będzie się przygotowywać kondycyjnie do kolejnych 110km.

"Old Crow"
“Old Crow”