Zacznę od tego o czym już pisaliśmy przy okazji wcześniejszych wpisów czyli od sushi …

Uwielbiam sushi aczkolwiek nigdy osobiście nie robiłem … i w sumie nie wiem dlaczego ale po wyjeździe do Japonii wiem, że już nie zrobię … powiem więcej, nawet o tym nie pomyślę. Dlaczego? Sprawa jest prosta, ciężko będzie nawet zbliżyć się do tego smaku. Byłem na sushi w różnych barach w Polsce … no nie byłem w każdym to prawda ale zawsze starałem się wybierać te dobre i nawet tam, mimo iż kucharze stawali na głowie zarówno jeśli chodzi o formę jak i jakość nie zbliżyli się do tego co próbowało moje podniebienie w Japonii. Jest jedna główna przyczyna, o której krótko bo ekspertem kulinarnym nie jestem a do roli krytyka nie aspiruję. Mówię o jakości składników a w szczególności ryb. U nas najzwyczajniej nie ma i nie będzie świeżych ryb z tej prostej przyczyny, że dostawa jaka by nie była najlepsza i najszybsza zawsze wpływa negatywnie na świeżość. Pomijam już problem uczciwości importerów. Można na ten temat polemizować ale są opracowania naukowe, które mówią o sposobach transportu i ich wpływie na świeżość np w repozytorium FAO. Pomijając kwestie techniczne to mówiąc o własnych bodźcach smakowych mogę powiedzieć, że np tuńczyk próbowany w Japonii i w Polsce różni się jednocześnie: smakiem, wyglądem (kolorem) i konsystencją mięsa. Różnica jest w zasadzie taka jakby w tych dwóch krajach nazwa tuńczyk przypisana była do różnych ryb. Kolejny składnik czyli ryż wydawało by się, że najprostszy do opanowania (choć to dalekie od prawdy) też niestety nam nie wychodzi. Nie wiem czy restauracje/bary kupują zwykły ryż czy importują japoński nie umiejąc go przygotować ale jest duża różnica w smaku i konsystencji. OK, nie narzekam już więcej i jedziemy dalej … ale jeszcze o sushi ;) Otóż poza barami gdzie siedzieliśmy i smakowaliśmy różne cuda z ryżem (ryby, ikrę, ośmiornice, kalmary …) sushi można kupić w gotowej zapakowanej formie w marketach i budkach na dworcach. Jakość tych wersji jest również znakomita choć nie są robione przy kliencie i nie są tak świeże jak podawane w restauracji. W tym miejscu część czytających ma przed oczami obraz takich gotowców dostępnych u nas w Polsce … z obrazem się zgodzę bo wyglądają podobnie ale na tym koniec. Wielokrotnie kupowaliśmy takie zestawy choćby jako lunch do pociągu i za każdym razem pod każdym względem mieliśmy przyjemność z jedzenia. W marketach takich jak 7eleven czy Family Mart można również kupić inne dania gotowe, które są równie smaczne. Jedliśmy kilka i choć nie jest to jedzenie warte polecenia do codziennego żywienia to na szybki lunch w przerwie między pociągami jak najbardziej wystarczy.

Za absolutną rewelację, poza sushi, uważam słodycze :) i nie mówię o czekoladach czy cukierkach a o ciastkach, bułeczkach i japońskich wersjach pączków … gdybym miał jak to bym przywiózł zapasy. Japończycy mają najwyraźniej słabość do Francji bo często spotykaliśmy boulangerie … poza samą słabością wypieki w nich były znakomite. Może poza croissant’ami, które im nie wychodzą tak jak oryginalne :) Zajadaliśmy się tymi cudami na pierwsze, drugie śniadanie … i nie tylko :) Żeby nie było tak cudownie to muszę ostrzec, że kawa jest kiepska :/ no zdarzyło się raz, że piliśmy dobrą kawę ale to był wyjątek potwierdzający regułę. Śmietanka do kawy czy mleko mało zmieniają. Dobrą kawę piliśmy w małym sklepiku, w którym była maszyna do jej wypalania i to był ten jeden wyjątek. Nadrabiają z nawiązką herbatą, która jest doskonała, trudno się zresztą dziwić bo jest napojem narodowym.

Próbowaliśmy dla kontrastu jeszcze dwóch rzeczy a mianowicie hamburgerów i japońskiej wersji kuchni włoskiej … Zacznę od makaronu bo na koniec nie chcę zostawiać negatywnych wrażeń. Nie, nie i jeszcze raz nie … i w sumie nie wiem na czym polega problem bo sztuka gotowania makaronu w zasadzie sztuką wielką nie jest. Ciężko rozgotować makaron trzymając się instrukcji na opakowaniu. Nie chcę uogólniać ale akurat restauracja, w której jedliśmy najwyraźniej nie rozumiała napisu na opakowaniu bo makaron był rozgotowany, dość konkretnie. Sos też bez rewelacji … mógłbym go opisać jako pozbawiony lekkości, wyrazistości i balansu smakowego … w zasadzie mówimy o kilku składnikach dość przypadkowo zmieszanych bez refleksji nad docelowym smakiem. Niestety porażka. Hamburgery natomiast są bardzo dobre, zarówno mięso jak i dodatki kończąc na zwykłej bułce jest świeże i smaczne. O świeżości mięsa niech świadczy fakt, że w miejscu odbioru zamówienia był specjalny papier (z instrukcją użycia) do trzymania hamburgera ponieważ w mięsa wyciekała spora ilość soku.

Dla pełnego obrazu powinienem jeszcze napisać o kuchni tradycyjnej, którą też kosztowaliśmy przy każdej możliwej okazji … powinienem ale nie bardzo mogę, nie w szczegółach z tej prostej przyczyny, że momentami nie bardzo wiedziałem co jem. Główne składniki są oczywiście rozpoznawalne czyli wołowina, wieprzowina, ryż, makaron, ryby ale jak przejdziemy do warzyw to już przeciętny konsument np z Europy nie jest w stanie rozpoznać smakowo tego co je. Żeby było jasne, każda najmniejsza miseczka, choćby były w niej tylko dwie łodygi była feerią smaków i zapachów. My traktujemy potrawy jako pewną składową różnych elementów, tam zauważyłem, że niektóre elementy są eksponowane oddzielnie dając niewyobrażalnie więcej doznań smakowych niż gdyby dokonać połączenia.

O whisky i sake może napiszę przy innej okazji bo to też jest pewien fenomen …

Reasumując, wybieracie się w kraje egzotyczne takie jak Japonia? Próbujcie wszystkiego, nieważne jak wygląda i nieważne co to jest a gwarantuję, że przywieziecie wspominania o wiele bogatsze.