Cheteau de Thanville

Dużo pisania tym razem nie będzie bo i tak jestem bardzo spóźniony ze zdjęciami. W skrócie: zamki, dobre jedzenie i wino, idiota na rowerze i progi zwalniające. Aż takiego skrótu jednak nie zrobię ;) Alzacja piękna jest i nad tym debatować nie ma za bardzo potrzeby. Niezależnie czy jeździmy po okolicy czy zwiedzamy miasteczka będzie przytulnie, spokojnie, pięknie i czysto. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę okresy szczytu turystycznego bo wtedy o przytulności i spokoju mowy nie ma. Nam się udało bo byliśmy przed Wielkanocą w tygodniu i było pusto! Sytuacja zmieniła się w sobotę w drodze powrotnej i już ciężko było znaleźć miejsca do parkowania np w Ribeauville. 

Jeżdżąc po Alzacji rzucają się w oczy zamki na wzgórzach i jest ich sporo ale zachowanych w różnym stanie. Do jednych łatwo dojść lub dojechać, inne ukryte są w lesie, z którego wystaje kawałek baszty a dojście zajmuje ok 40 min. Przed planowaniem podróży z uwzględnieniem zamków polecam przestudiować zdjęcia na mapach i sprawdzić gdzie w ogóle da się dojechać. 

Z tym jeżdżeniem po Alzacji to tak wcale różowo nie jest bo jest sporo progów zwalniających i stref ograniczenia prędkości do 30 km/h. Jak się tak logicznie zastanowić to w sumie ma to sens jeśli się weźmie pod uwagę wygląd miasteczek: wąskie uliczki, kamienice praktycznie stykające się z drogą, bardzo wąskie chodniki. Oczywiście bezpieczeństwo ponad wszystko ale wydaje mi się, że koncepcja złotego środka została pominięta. Współczuję bardzo posiadaczom aut sportowych z niskim i twardym zawieszeniem ;) Jak już jesteśmy w temacie bezpieczeństwa na drodze to dwa zdania o rowerzystach. Jest coś ponadnarodowego co łączy rowerzystów różnych krajów europejskich a mianowicie wsiadając na rower i wjeżdżając na asfalt zapominają, że nie są na nim sami. Widziałem już różne konfiguracje w tym jazdę synchroniczną równoległą 3 rowerzystów po całym jednym pasie ale jadąc w Alzacji przez krętą i wąską leśną drogę natrafiłem na coś wyjątkowego. Otóż starszy pan przez kilka km jechał centralnie środkiem drogi nie dając mi możliwości wyprzedzenia go wiedząc oczywiście, że jadę …no tacy też się niestety trafiają ;)

Na koniec kilka słów o jedzeniu … generalnie jak to bywa we Francji jest znakomite choć możemy też trafić na szefa, który ma dość luźne podejście do ogólnie przyjętych zasad i tak np stopień wysmażenia steku „medium” nie musi być brany dosłownie i dostaniemy np „rare”. Oczywiście każdy region ma swoje specjały i zdecydowanie warto ich próbować ale trzeba jednak uważać gdzie się wchodzi bo cały region jest bardzo turystyczny. Zasada, że im więcej dobrych opinii w mapach ma dany lokal tym większa powtarzalność ma niestety swoje wyjątki. My na taki wyjątek trafiliśmy w Ribeauville ale dotyczył fatalnego serwisu nie jedzenia bo to było bardzo dobre.

Jest bardzo dużo winnic, białe wino jest bardzo dobre ale Pinot Noir zdecydowanie wolę jednak burgundzkie ;)