Zacznę od tego o czym już pisaliśmy przy okazji wcześniejszych wpisów czyli od sushi …Continue reading “Japonia, kilka słów o jedzeniu”
Monthly Archives: April 2015
Japonia, ogólnie o komunikacji
Przed wyjazdem czytałem sporo o Japonii i jedyny problem jaki widziałem to brak nazw ulic w miastach. Okazało się, że wilk nie taki straszny. Continue reading “Japonia, ogólnie o komunikacji”
Japonia, prawie koniec
Wszystko co dobre szybko się kończy …Continue reading “Japonia, prawie koniec”
Magome
Miałem wczoraj wrzucić zdjęcia i wcześniejszy wpis ale w Magome gdzie przyjechaliśmy był problem z internetem … tzn dostęp był ale ze względu na niemożliwość odebrania hasła, które zostało wysłane na maila nie mogłem się połączyć. Niby jak można odebrać maila z hasłem nie mając dostępu do internetu … kwadratura koła…
Magome jest starym miasteczkiem na starożytnym szlaku łączącym Edo (Tokyo) i Kyoto. Część tego szlaku można przejść pieszo co też uczyniliśmy zaraz po przyjeździe. Spacer ok 10 km w jedną stronę przez wsie, pola, lasy … Piękne krajobrazy, spokój, cisza. Z tej strony szlak jest łatwiejszy bo więcej się schodzi niż podchodzi. Po drodze turyści mają do dyspozycji przystanki gdzie można odpocząć pod dachem i napić się gorącej herbaty. Nie są to jednak schroniska w naszym rozumieniu bo nie oferują miejsc noclegowych .. na tak krótkim odcinku to nie miałoby sensu. Po drodze co jakiś czas wiszą dzwony, które służą do … odstraszania niedźwiedzi! Nie wiem ile w tym funkcji praktycznej a ile tylko tradycji … nie zgłębiałem tematu ale dzwoniłem na wszelki wypadek ;) Po przejściu szlaku powrót do Magome autobusem ale też trzeba zwrócić uwagę, że ostatni autobus w dzień powszedni odjeżdża o 16:40 (!) … potem pozostaje powrót szlakiem lub taksówką.
Cały szlak ma długość ok 60 km i można oczywiście zaplanować przejście całości zatrzymując się i nocując w miasteczkach po drodze takich właśnie jak Magome. Noclegi trzeba jednak wcześniej zarezerwować a do dyspozycji są właściwie tylko ryokan’y (tradycyjne domy), w których śpimy tradycyjnie na matach. Wersja dla turystów z kontynentu przewiduje dodatkowe miękkie materace na materacach normalnych ;) Jest jeden problem, nasz ryokan oferował wspólne łazienki czyli prysznic w wersji więziennej … trzy stanowiska w jednym pomieszczeniu i zero prywatności. Jak komuś to przeszkadza (jak mnie) powinien się wcześniej upewnić w temacie łazienki. My tego nie zrobiliśmy bo się tego nie spodziewaliśmy i nie pojawiła się ta informacja nawet w momencie rezerwacji na booking.com Kolejne doświadczenie :)
O jedzeniu planuję osobny wpis bo wrażeń i spostrzeżeń jest sporo powiem tylko, że w ryokan mieliśmy smaki tradycyjnej japońskiej kuchni w wersji domowej i do tego momentu sądziłem, że to co próbowaliśmy do tej pory było znakomite. Jak przyjadę do domu i moja waga będzie taka sama jak przed wyjazdem, uznam to za pierwszy cud pod Fuji.
W zasadzie powoli żegnamy się z Japonią. Jedziemy shinkansen’em do Tokyo gdzie spędzimy ostatnie dwie noce (też w ryokan) bo w poniedziałek rano udajemy się już na lotnisko. Za szybko czas minął …
Kyoto – dzień czwarty cz.3
Kyoto – dzień czwarty cz.2
Mieliśmy dwa dni pogody, które wykorzystaliśmy z tzw nawiązką … do tej pory czuję każdy krok a zwłaszcza te ostatnie kiedy już powłóczyłem nogami. Warto było. Nie piszę już o kolejnych świątyniach bo w sumie mnie by wystarczyło oglądnąć dwie lub trzy … reszta w sumie podobna ;) Ale nie zrozumcie mnie źle, każda jest piękna i warta oglądnięcia, ja zwyczajnie nie przepadam tak bardzo za zabytkami architektury. Z mojego punktu widzenia większą frajdę miałem z wycieczek po ogrodach, które są piękne i różnorodne. To na pewno trzeba zobaczyć choć niektóre są dość małe a bywa, że turystów jest w środku sporo więc o ciszy czy spokojnym robieniu zdjęć nie ma mowy. Część ogrodów niestety na wejściu ma tabliczki zakaz fotografowania z wyjaśnieniem, że proszą o zrozumienie ale turyści robili zdjęcia i sprzedawali online a oni sobie tego nie życzą. To samo tyczy się wnętrz świątyń, praktycznie w żadnej nie zrobimy zdjęcia. Wracając jeszcze na chwilę do ogrodów muszę napisać o jednej obserwacji. Każdy z nich bez wyjątku jest zaprojektowany w najdrobniejszym detalu choć sprawiają wrażenie naturalnych fenomenów przyrody. Dbałość o szczegóły jest imponująca. Oczywiście spacer możliwy jest wyłącznie wyznaczonymi ścieżkami a strzałki na zakrętach kierują nas we właściwym kierunku, żeby nie było wątpliwości gdzie iść. Czasami widać ogrodników chodzących na kolanach z nosem przy ziemi wyrywających jakieś drobne odrosty chwastów wychodzące z mchu … bo w ogrodach nie ma trawy, jest wyłącznie mech, oczywiście w kolorze zielonym ale prawdopodobnie we wszystkich możliwych odcieniach.
Kyoto wg mnie jest punktem koniecznym wycieczki do Japonii. Prawdopodobnie można by nawet odpuścić Tokyo ale tu trzeba przyjechać. Sprowadzając to na nasze podwórko to tak jakby przyjechać do Polski i nie zobaczyć Krakowa czy Wrocławia. Mamy świątynie, ogrody, dzielnicę biurowców i potężnych centrów handlowych, mamy też dzielnicę Gion z małymi brukowanymi uliczkami, starymi domami, małymi restauracjami i sklepikami … jak ktoś ma szczęście może natknąć się na gejsze .. ja miałem :) Gion niestety ma dwa minusy. Ilość turystów w dzień powszedni na głównej ulicy przekracza wszelkie normy … nawet nie podejmuję wyzwania aby wyobrazić sobie co dzieje się w weekend. Takie ćwiczenie umysłu mogłoby spowodować jego nieodwracalne uszkodzenia. Drugi problem to ceny – są dla turystów. Zapomnijcie o kupowaniu czegokolwiek w Gion. Już jadąc do jakiegokolwiek centrum handlowego będzie sporo taniej nie mówiąc o sklepikach z dala od takich turystycznych szlaków. Ale Gion to nie tylko główna arteria turystyczna to też boczne uliczki, znacznie spokojniejsze z nielicznymi turystami i tam warto się na chwilę zgubić … i tam właśnie można spotkać gejsze.
Kyoto – dzień czwarty cz.1
Kyoto – dzień trzeci
Słońce! Ciepło, momentami gorąco … no raz była ulewa ale pogoda dziś dopisała. Nie od rana ale byliśmy w stanie odwiedzić kilka ciekawych miejsc w tym Złoty Pawilon.Continue reading “Kyoto – dzień trzeci”
Kyoto – dzień drugi
Gdybym zapytał teraz, zgadnijcie jaka pogoda dziś była to każdy by pewnie trafił za pierwszym razem … oczywiście, że lało … ale (!) … była jedna przerwa i zdążyliśmy w tym czasie wskoczyć do jednej świątyni i nawet wyjąłem aparat :)
Niestety jutro też ma lać ale od czwartku zapowiadają słońce więc liczę, że wtedy będzie więcej zdjęć.
Japonia – 3 pierwsze dni
6 Kwietnia
Tokio… Jest rzeczywiście ogromne. I jak na taki wielki moloch super czyste. Jeżeli nie chcesz swojego czasu spędzić w sklepach – których tutaj jest wybór, mnogość i zatrzęsienie – to wystarczy 3 dni. Continue reading “Japonia – 3 pierwsze dni”